-Kurde, gdzie ja mam niby iść panie Księżyc?-Spytałam.
-Przed siebie.-Usłyszałam jego cichy, tajemniczy i nieco mroczny głos.
-Ale po co?-Westchnęłam.
-Zobaczysz.-Odrzekł i umilkł, jak zwykle.
Nagle coś poruszyło się w krzakach, świetliki odleciały.
-No pięknie. Jest tu ktoś? -Rozejrzałam się wokół.
Odpowiedziała mi cisza. Westchnęłam. Księżyc wyłonił się zza chmur, a odbijając się od mojej srebrnej sierści, rozświetlił wszystko wokół. Kawałek przede mną była jakaś wadera.
-Kim ty, u licha, jesteś?-Spytałam.
<Neyos?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz