sobota, 26 marca 2016

Od Neyos CD Shire'a

Od samego rana czułam, że coś się dziś stanie.
Teraz, gdy stałam oko w oko z potencjalnym zagrożeniem, nie wiedziałam jak się zachować, co zrobić. Powiedzieć coś? Przedstawić się? W końcu, po kilku minutach walki z myślami, postanowiłam się odezwać:
- Kim jesteś? - Zapytałam starając się uzyskać głos przepełniony śmiałością.
Basior się przestawił i oznajmił, że niedługo odejdzie z tych terenów.
- Rozumiem - Powiedziałam. - Jeżeli chcesz, to możesz tu zostać. Jest tutaj wataha i ty możesz do niej wstąpić - Dodałam lekko się uśmiechając.
Czekałam na odpowiedź basiora. Chwila niemiłosiernie się dłużyła. Wydawało mi się, że mija 15 minut odkąd to powiedziałam, w rzeczywistości były to niecałe trzy minuty.
- Więc...? - Spytałam.

<Shire?>

Od Shire'a

Basior przemierzał las wolno stawiając kroki i cały czas obserwując otoczenie. Nie chciał dać się podejść jakiejś okolicznej watasze - zwykle nie był tam mile widziany. Tutaj doskonale czuł zapach innych wilków, więc zachowywał wszelkie środki ostrożności. Delikatnie stawiał łapy na resztkach śniegu, który jeszcze nie zdążył stopnieć.
Znalazł się na polanie otoczonej drzewami. Był tam płytki strumyk. Podszedł do niego i zamoczył pysk w wodzie. Od dawna nie pił, a jeszcze dłużej nie jadł, więc był zmęczony całą podróżą. Nie mógł pozwolić sobie na odpoczynek, bo nie był na najbezpieczniejszym terenie.
Po chwili z lasu wyszła szaro-zielona wadera. Kiedy tylko go spostrzegła, zatrzymała się. Tkwili tak w bezruchu przez kilka minut - żadne z nich nie odważyło się podejść bliżej, ani odezwać. Patrzyli na siebie.
- Kim jesteś? - Spytała w końcu wilczyca.
- Na imię mi Shire. Nie szukam problemów - Odparł lekko się kłaniając. - Zaraz odejdę z terenów tej watahy - Powiedział po krótkiej chwili.


<Neyos?>

sobota, 12 marca 2016

Powitajmy Shire!


Imię:  Shire
Pseudonim: Da się bardziej skrócić to imię?
Płeć: ♂
Wiek: 4 lata.
Charakter: Shire jest cichym basiorem. Względnie trzyma się na uboczu, obserwując wszystko i wszystkich z ukrycia. Zawsze ma swoje zdanie i uparcie się go trzyma, nie narzucając innym swoich przekonań. Ukrywa swoje uczucia do wszystkiego, bo nie sądzi, by kogokolwiek one obchodziły. Jest samotnikiem, ale czasem szuka kogoś, do kogo może się odezwać.
Nie lubi, gdy ktoś wchodzi mu w drogą i sam też stara się tego nie robić. Gdy spotyka kogoś innego, zwyczajnie go omija nie poświęcając mu uwagi.
Nie jest jednak kompletną wredotą - pomoże ci, gdy będziesz czegoś potrzebował, bo basior ten ma swój honor. Jednakże Shire sam najczęściej nie chce czyjejś pomocy, bo woli radzić sobie z problemami sam. Jest to osobnik szczery do bólu, a każde słowo zachodzi mu głęboko w pamięć. Wyjątkowo mściwa osobistość.
Aparycja: Jest to dość duży basior o białej sierści, która poprzecinana jest białymi pasami. Biała grzywka, której końcówki są bordowe, a na pysku jest czarna plamka. Oczy mają kolor jasnej czerwieni.
Rasa: Nie ma pojęcia, czym dokładnie jest. Wiadome jest tylko, że włada nad ogniem.
Moce:

  • Potrafi wywoływać pożary. I na razie to jedyne, co umie zrobić.

Stanowisko: Kat.
Rodzina: Nie ma zamiaru zaprzątać sobie nią głowy.
Zauroczenie:-
Partner:-
Potomstwo:-
Przeszłość: Basior ten ma powody do tego, by być takim, jaki jest teraz. W przeszłości był zwykłym wilkiem z chęcią do życia i ufnością. Wędrował razem z grupką najlepszych przyjaciół, jakich kiedykolwiek mógł mieć. Pewnego razu, kiedy reszta spała, nasz bohater urządził sobie przechadzkę po najbliższym lesie. To był jego największy błąd. Spotkał tam wilka, który zaproponował mu układ. Dla młodego basiora, jakim był Shire, wydawał się znakomity, więc się zgodził.
Kiedy się ocknął był... Nawet nie wie gdzie dokładnie był. Z daleka od przyjaciół. Była noc, a wszystko wokół rozświetlał pożar. Układ, który mu proponowano nie był niczym innym, jak paktem. Do dziś tego żałuje.

Powitajmy Dastana!


Imię: Dastan
Pseudonim: Nie obrazi się, jeśli coś wymyślisz.
Płeć: 
Wiek: 4 lata
Charakter: Dastan zazwyczaj jest spokojnym i przyjaznym basiorem. Lubi towarzystwo i dobrą zabawę. Bez wątpienia należy do tych odważniejszych wilków. Najpierw działa, potem dopiero myśli, co często kończy się dla niego tragicznie. Lubi się zakładać i rywalizować. Jest pewny siebie, zdeterminowany i całkiem sprytny, jednak czasami bywa okropnie denerwujący. Potrafi chodzić za jednym wilkiem przez cały dzień, byle tylko mu się nie nudziło.
Aparycja: Dastan to wilk o szczupłej sylwetce i długich, chudych łapach. Sierść jest w większości brązowa z rudymi znaczeniami. Brzuch, spód łap i ogona oraz czubek pyska są białe. Sierść na jego karku jest widocznie dłuższa i gęstsza niż w innych partiach ciała. Oczy są żółte i świecące w ciemności.
Rasa: Wilk Czasu
Moce:

  • Potrafi cofnąć się w czasie, najwyżej o jeden dzień, aczkolwiek jest to bardzo wyczerpująca umiejętność, dlatego rzadko z niej korzysta.
  • Potrafi zobaczyć przyszłość. Nie może jej zmienić, ani w jakikolwiek inny sposób na nią wpłynąć, ale może zobaczyć co stanie się w przyszłości dalekiej bądź też bliskiej.

Stanowisko: Tropiciel
Rodzina: Przybrany ojciec - Sharaman, przybrani bracia - Tus i Garsiv
Zauroczenie: Brak
Partner: Brak
Potomstwo: Brak
Przeszłość: Dastan nie pamięta swoich prawdziwych rodziców. Był sierotą, błąkającą się samotnie po lesie. Jednak podczas jednej z takich przechadzek zauważył kilka dorosłych wilków, jak się później okazało - ze straży tamtejszego Alphy i szczeniaka w wieku Dastana. Dorosłe wilki okrążały szczenię, warcząc perfidnie i przygotowywały się do ataku, a wilczek sparaliżowany strachem nawet nie drgnął. Dastan widząc tą scenę rzucił się biegiem w kierunku rówieśnika i wypchnął go z kręgu utworzonego przez przeciwników. Pogoń trwała jakiś czas. Tajemniczemu wilczkowi udało się uciec dzięki pomocy Dastana, ale kto miał pomóc Dastanowi? Został złapany i zaprowadzony przed obliczę Alphy, który wysłuchawszy historii szczeniaka, wziął go pod swoją opiekę. Przywódca watahy miał dwóch synów - starszego, imieniem Tus i młodszego, imieniem Garsiv. Dastan dorastał w wysoko usytuowanej rodzinie, ale i tak wolał te mniej szlacheckie rozrywki, jak na przykład uliczne bójki za pieniądze czy parkour przez lasy. Nigdy nie wyrósł na typowego potomka przywódcy i choć naprawdę kochał swojego ojca i braci, był im wdzięczny za wszystko - w dniu swoich trzecich urodzin, opuścił watahę w poszukiwaniu nowych przygód i być może... Nowej watahy?

Od Luny CD Neyos

Porozmawiałam jeszcze trochę z Neyos, ale z racji że było późno zasnęłyśmy dość szybko. Znów ten sam sen, porażka. Obudziłam się rano. Blask z dworu mnie trochę oślepił. Neyos jeszcze śpi. Rozglądam się wokół. Westchnęłam, nie lubię nikogo budzić. Jednak nie mam wyjścia. Szturchnęłam lekko Neyos.
-Co jest?-Spytała zaspana.
-Idziemy zapolować?-Spytałam.
Od kilku dni nic nie jadłam.
-Okej.-Powiedziała.
Wyszłyśmy z jaskini. Razem upolowałyśmy WIELKIEGO jelenia, a potem go zjadłyśmy. Następnie Neyos oprowadziła mnie po wszystkich terenach. Tak minął nam czas do popołudnia.
-Hm... Chyba czas wybrać jaskinię.-Zasugerowała Neyos.
-Yhm.-Przytaknęłam.
Poszłyśmy na północ. Zauważyłam jamę, która ewidentnie gdzieś prowadziła. Podbiegłam tam i zajrzałam do środka.
-Ta jest idealna, mogę ją wziąć???-Spytałam.



<Neyos?>

Od Neyos CD Luny

Byłam zaskoczona pytaniem wadery.
- Wataha Mglistego Nowiu - Powiedziałam wskazując skinieniem głowy na niebo. - Tak, pewnie. Witam w watasze, Luno.
Uśmiechnęłam się.
- Więc... Może pokażę ci swoją jaskinie. Dziś tam przenocujesz, a rano poszukamy dla ciebie czegoś nowego - Zaproponowałam. - Co o tym sądzisz?
- Jestem za. Macie tutaj jakieś inne tereny? - Zapytała rozglądając się na boki.
- Owszem, jest tutaj dużo malowniczych miejsc. Jutro cię po nich oprowadzę - Odpowiedziałam wciąż utrzymując swój uśmiech. - Teraz dobrze byłoby pójść do jaskini. Nocą te tereny mogą być niebezpieczne.
Luna skinęła głową. Mam nadzieję, iż nie wyszłam na dziwaczkę. W końcu nie mam pojęcia, jak mam z nią rozmawiać. Zaprowadziłam waderę do swojej "kwatery". Była to mała jaskinia zakryta bluszczem, jednakże zdołała pomieścić nawet i trzy wilki bez zbędnego ścisku. Weszłam do środka i dałam Lunie znak, żeby zrobiła to samo. Tlił się tam mały ogień, który rozświetlał ściany groty.

<Luna?>

Od Luny CD Neyos

Zawahałam się chwilę po czym odrzekłam:
-Y...po prostu tędy przechodziłam.-Skłamałam.
Jak niby miała powiedzieć ,, Księżyc kazał mi tędy iść"??? Już lepiej to powiedzieć. Po chwili jednak dodałam:
-Jak się nazywa ta wataha i... Mogę dołączyć???-Spytałam.
Wadera była lekko zaskoczona po czym odrzekła:
<Neyos?> Sorki że krótkie ;-;